Nadnarwianka podejmująca w sobotę KS Piaseczno, mimo wygranej, miała ciężką przeprawę z beniaminkiem IV-ligowym. Z niepokojem kibice i działacze gospodarzy obserwowali spotkanie, podczas którego ewidentnie było widać, że coś złego dzieje się z naszym pretendentem do awansu. Mimo problemów, sobotni wynik pozwolił nam na skok w tabeli o szczebel wyżej.
Już od 4 minuty mieliśmy przewagę nad niebieskimi, którzy grali w osłabieniu za wybicie ręką piłki zmierzającej do pustej bramki przez Michała Słomińskiego. W pierwszej połowie Nadnarwianka miała kilka dogodnych niewykorzystanych sytuacji. – Można nie wykorzystać karnego na początku, ale u nas była presja, odpowiedzialności za akcje, które dzisiaj skończyły się na 16-stym metrze – skomentował niedociągnięcia rzecznik prasowy Nadnarwianki Józef Pizoń. W pierwszej połowie spotkania pretendent do awansu strzelił pierwszą bramkę z trzykrotnego dobijania, jednak po spalonym. Piaseczno zaprezentowało grę na wysokim poziomie, kilkakrotnie przyprawiając gospodarzy o nerwy, atakując bramkę. Tu świetnie spisywał się jeden z najstarszych IV-ligowych bramkarzy – nasz Zbyszek Gurlaga. Trzeba jednak przyznać, że bramkarz gości równie skutecznie bronił dostępu do bramki.
Na ławkach obu zespołów panowała istna nerwówka. Piaseczno walczyło o przetrwanie, Nadnarwianka o punkty. – W każdym meczu gramy o życie, dlatego nerwówka jest uzasadniona, tym bardziej, że gramy trudne minuty w dziesiątkę po raz trzeci na 4 spotkania w tym sezonie. Nie mam pretensji do Michała, że dostał czerwoną kartkę, ale może w końcu dogramy w jedenastkę i jakieś punkty ugramy. Jesteśmy młodym zespołem i nadal płacimy bardzo słone frycowe – skomentował trener gości Robert Podoliński.
Druga połowa spotkania była dramatyczną walką obu zespołów, którą zawodnicy obu drużyn przypłacili licznymi, chwilowymi kontuzjami. W końcu, gdy padła upragniona bramka dla Pułtuska zawrzało na stadionie. Kibice powstawali z trybun, „żyleta” ruszyła z gromkim śpiewem, Orkistra Ochotniczej Straży Pożarnej zadęła. Z podania Piotrka Potery w 76 minucie skutecznie akcję wykończył Mariusz Rembowski. Goście energicznie rzucili się do ataku, jednak bez skutku. W doliczonym czasie spotkania Nadnarwianka zdobyła kolejną bramkę, której sędzia nie uznał z racji spalonego. Długo jednak dyskutowali sędziowie nim doszli do porozumienia, iż rzeczywiście gol padł po spalonym, gdyż zawodnicy Nadnarwianki byli odmiennego zdania. Okazuje się, że pułtuscy kibice mają siłę sprawczą. Licznie zgromadzeni na miejscowej „żylecie” wciąż wyśpiewywali życzenie trzech punktów. Na trybunie zasiadła Orkiestra Ochotniczej Straży Pożarnej, która przygrywała śpiewom kibiców. W przerwie spotkania, kibice i działacze sportowi złożyli życzenia z okazji imienin – Prezesowi Nadnarwianki – Jerzemu Załodze. Wygrana jednak była najlepszym prezentem. W sobotę, wygrała również starcie z KS Łomianki drużyna rezerw Nadnarwianki. Przywieźli do Pułtuska wynik 2:1. Najwyraźniej nasze rezerwy odzyskują formę.
Nadnarwianka – Piaseczno 1:0 (0:0)
Brami: 76. Rembowski
LKS Nadnarwianka Pułtusk: Gurlaga – Jędrzejak, Wełna, Sobieraj, Granosik, Chmielewski (61. Białowicz), Salamon, Zalewski (74. Ausfeld), Miąszkiewicz (82. Soska), Parszewski (61. Potera), Rembowski
Kartki: żółta: Chmielewski, Granosik, Jędrzejak
Trener: Stefan Liszewski
KS Piaseczno: Wielgus – Domosławski, Słomski, Regulski (87. Broda), Komosa, Senator, Kopczyński (82. Szymaniak), Bremer (35. Krzyżański), Janowski, Tankiewicz, Francuz (46. Kościanek)
Kartki: czerwona: Słomski, żółta: Bremer, Komosa, Janowski, Tankiewicz
Trener: Robert Podoliński
Sędzia: Marek Ciećwierz – Warszawa
Kibice pamiętali
Najwierniejsi kibice oraz działacze i sympatycy Nadnarwianki nie zapomnieli o imieninach Prezesa Klubu. W przerwie sobotniego meczu w Pułtusku Jerzy Załoga przyjął życzenia oraz kwiaty, jednak największy prezent zrobili mu sami piłkarze zarówno pierwszej, jak i drugiej drużyny wygrywając spotkania. A klasa przywiozła Prezesowi 3 punkty, tyle samo pretendent do awansu wywalczył na własnym boisku. „Kenijczycy” oddelegowali swoich przedstawicieli, którzy przemaszerowali z kwiatami przez środek boiska, by wręczyć je jubilatowi.
Tekst pochodzi z Pułtuskiej Gazety Powiatowej nr 17 (353) z 25 kwietnia 2006