Wielkimi krokami zbliża się runda wiosenna sezonu piłkarskiego. W sobotę, 18 marca, seniorzy Nadnarwianki Pułtusk rozegrają pierwszy mecz. Zmierzą się na wyjeździe z Płońską Akademią Futbolu. Drużyna zakończyła już zimowy okres przygotowawczy, nastąpiło także kilka zmian kadrowych. Z trenerem Pawłem Zacharskim, Karolina Pawleńska rozmawia m.in. o tym, jak przebiegały przygotowania i jakie są plany na najbliższy sezon. Trener zapewnia, że drużyna ma ambitne plany i nie zadowoli się jedynie utrzymaniem w lidze. Życzymy więc zrealizowania tych planów.
Od lipca ubiegłego roku jest Pan trenerem Nadnarwianki Pułtusk. Jednak Pana przygoda z pułtuskim klubem rozpoczęła się znacznie wcześniej. W latach 2014/2015 występował Pan w barwach Nadnarwianki jako zawodnik. Jak wspomina Pan ten czas?
Przygodę z Nadnarwianką rozpocząłem jeszcze wcześniej, bo w sezonie 2013/14 kiedy to prowadziłem juniorów z rocznika 1997/98. Z tamtej kadry w zespole wciąż pozostaje Kamil Jagielski i Piotr Cywiński. Pamiętam z tamtego okresu zwycięstwo nad warszawską Legią na pułtuskim stadionie. Wygraliśmy 2-0 po bramkach Piotrka Cichockiego, który m.in. tym sposobem załatwił sobie transfer do Legii. Co ciekawe w tamtym meczu brał udział po stronie rywali również inny nasz zawodnik Maciej Ostrowski. Piękna historia, niezapomniane chwile i mnóstwo wyciągniętego doświadczenia do dalszej pracy. Później w Pułtusku pojawiłem się już jako zawodnik. Był to jednak krótki epizod, kiedy występowaliśmy w IV lidze. We wspomnianym sezonie niestety nie udało się utrzymać wraz z zespołem na tym poziomie. Wtedy też postanowiłem, że kopanie piłki będzie tylko dodatkiem, a bardziej skupię się na pracy szkoleniowej, która sprawia mi mnóstwo przyjemności.
W swojej karierze trenerskiej, szkolił Pan zarówno młodzież jak i dorosłych, doświadczenie zdobywał Pan w klubach plasujących się na różnych szczeblach ligowych – można więc powiedzieć, że to doświadczenie jest bogate, co z pewnością pozytywnie wpłynie na pracę z pułtuskimi piłkarzami. Proszę opowiedzieć o swojej dotychczasowej pracy trenerskiej.
Przygodę z trenowaniem rozpocząłem w swojej rodzinnej miejscowości, a konkretnie w KS Pniewo. Miałem wtedy 19 lat. Ze swojej inicjatywy zebrałem kilkunastu chłopców z roczników 1995-97 i zaczęliśmy wspólnie się uczyć. Ja szkolenia, a oni grania w piłkę. Projekt, choć trwał dwa lata, to udało się w tym czasie rozszerzyć naszą działalność o sąsiednie gminy. Po roku treningów rywalizowaliśmy już z najlepszymi zespołami w COOZPN, a kilku chłopców otrzymało powołania na konsultację do kadry Mazowsza. To dało mi ogromnego kopa do dalszego szkolenia się w tym kierunku. Szybko rozpocząłem nowy projekt o nazwie AP Orlik Zatory Pniewo. Wraz z ówczesnym dyrektorem szkoły w Zatorach, założyliśmy klub sportowy, który zrzeszał chłopców z aż pięciu gmin. Trwało to 4 lata, a w apogeum działalności prowadziliśmy aż 3 drużyny piłkarskie. Patrząc na to z perspektywy czasu, był to bardzo rozwojowy i profesjonalnie prowadzony projekt. Jednocześnie zbierałem również kolejne szlify jako trener, najpierw z juniorami Nadnarwianki Pułtusk, a później z seniorami KS Pniewo. Następnie trafiłem do Bugu Wyszków. Rozpocząłem tam pracę początkowo, jako asystent w grupie młodzieżowej, by po 3 miesiącach zostać już pierwszym trenerem. Po roku pracy, poza prowadzeniem zespołu młodzieżowego, zostałem również koordynatorem klubu i asystentem trenera w pierwszym zespole. Rozwój był na tyle płynny i szybki, że po dwóch latach obecności w Wyszkowie powierzono mi funkcję głównego trenera w zespole seniorskim występującym wówczas w IV lidze. Ogromne problemy organizacyjne, brak kadry chociażby do treningu i wiele innych niedopiętych spraw wewnętrznych, których w tamtym momencie nie dostrzegałem spowodowały, że był to dla mnie ogromny bagaż doświadczenia. Mimo braku większych wyników z drużyną, moja praca została dostrzeżona i po 3 latach w Wyszkowie trafiłem do warszawskiego Ursusa. Tam początkowo pełniłem funkcję asystenta trenera w pierwszym zespole występującym na poziomie III Ligi oraz jednocześnie prowadziłem młodzież z 2005 rocznika. Po półtora roku pracy otrzymałem propozycję objęcia sterów jako koordynator do spraw szkolenia w, liczącej prawie 600 zawodników, akademii Ursusa. W ostatnim roku pracy w KS Ursus prowadziłem także rezerwy klubu, które wówczas walczyły, po spadku, o awans do Ligi okręgowej. Rozstając się z klubem drużyna pozostawała po rundzie jesiennej na pozycji lidera i ostatecznie z drugiego miejsca awansowała. Po 4-letnim okresie pracy w Ursusie trafiłem do KS Łomianki, gdzie byłem koordynatorem do spraw szkoleniowych w rozwijającej się akademii. W trakcie pracy w Łomiankach przyjąłem propozycję Piotra Dziewickiego i zacząłem pełnić funkcję asystenta kadry Mazowsza amatorów. Dało to doświadczenie w postaci występu w kwalifikacjach turnieju Regions Cup.
Później pojawiła się oferta z seniorskiego zespołu Nadnarwianki Pułtusk. Wiedziałem, że chcę się sprawdzić w piłce seniorskiej i po 3 długich spotkaniach z prezesem Michałem Sępławskim doszliśmy do porozumienia.
Z Nadnarwianką Pułtusk pracuje Pan od początku tego sezonu. To wystarczająco dużo czasu, żeby poznać panujące tu zwyczaje i związanych z Nadnarwianką ludzi. Jak ocenia Pan pracę w klubie po pierwszej rundzie? Jak układa się współpraca z zarządem Klubu?
Klub, ludzi związanych z nim, historię i zwyczaje poznałem będąc trenerem juniorów czy zawodnikiem. Teraz tylko zaktualizowałem informację. Start pod tym względem miałem dosyć płynny. Więcej czasu potrzebowałem na poznanie zawodników pod względem funkcjonowania w szatni, na boisku, podczas sytuacji wychodzących poza ich strefę komfortu. Szkolenie jest ciągłym procesem i na każdym etapie wymaga poznawania i wyciągania wniosków. W ciągu rundy udało się zrobić wiele dobrego pod kątem sportowym i organizacyjnym. Wymagało to czasami mnóstwa rozmów, analiz, wyrzeczeń, jednak wszyscy wiedzieliśmy czego chcemy i w jakim kierunku idziemy. Cieszy mnie to, że Prezes ma długoplanową wizję na funkcjonowanie klubu. To pozwala spojrzeć na rozwój drużyny i klubu z innej perspektywy. W każdym dniu chcemy się rozwijać i wiemy czego będziemy od siebie oczekiwać za tydzień, miesiąc czy po rundzie. To powoduje, że współpraca na linii zarząd – trener jest przejrzysta i zrozumiała dla obu stron.
Mecze w pierwszej połowie tego sezonu były bardzo nierówne. Często po świetnych pierwszych połowach, następował duży spadek i na drugie połowy wychodziła inna drużyna. Te mecze najczęściej kończyły się porażką pułtuszczan. Jak ocenia pan wyniki sportowe po pierwszym półroczu?
Wyniki sportowe na pewno mocno odbiegają od tego co prezentowaliśmy na boisku. Często będąc lepszą drużyną, prowadzącą grę, mającą więcej sytuacji strzeleckich nie potrafiliśmy wygrać meczu. To też wymaga nauki i wyciągnięcia odpowiednich wniosków. Były mecze, w których druga połowa była słabsza w naszym wykonaniu, ale były również takie, gdzie przechylaliśmy szalę zwycięstwa na swoją korzyść właśnie w drugiej części meczu. Nie czas by to rozpamiętywać, przed nami kolejna runda i nowe wyzwania.
Mimo różnych wyników końcowych, z meczu na mecz, na boisku dało się zauważyć lepsze zgranie drużyny i świetne występy niektórych zawodników. Który z nich najbardziej zaskoczył trenera (pozytywnie), a kto najbardziej rozczarował?
Na każdym treningu pracujemy nad tym, żeby siebie coraz lepiej rozumieć. W letnim okresie przygotowawczym mieliśmy na to stosunkowo mało czasu. Pomimo rozpoczętych rozgrywek ligowych cały czas uczyliśmy się zasad i modelu gry, który chcemy prezentować. To powodowało, że z meczu na mecz można było zauważyć lepsze rozumienie się zawodników w poszczególnych fazach gry. Piłka nożna jest sportem zespołowym, każdy z zawodników ma swoje zadania do wykonania. Jeden odpowiada za strzelanie bramek, inny za kreowanie sytuacji, kolejny za bronienie bramki, ciężko jest wyróżnić jednego zawodnika, gdyż każdy zasługuje na wyróżnienie w innym aspekcie. Na wynik pracują wszyscy, nawet rezerwowi, którzy stanowią o jakości treningu, a co za tym idzie większej rywalizacji w zespole. Zadowolony jestem z ilości strzelonych bramek przez Nico Woutersa, wiem jednak, że jest w stanie rozwinąć jeszcze bardziej swój potencjał i prezentować wyższy poziom. Pozytywnym zaskoczeniem był na pewno najmłodszy w zespole Maciek Towarek. Wdarł się przebojem do pierwszego składu i cały czas ciężko pracuje nad dalszym rozwojem swoich umiejętności. Siłę zespołu stanowili Kamil Jagielski, Maciej Ostrowski, Matusz Pietroń. Dobrze prezentowali się niebędący już w naszym zespole Mariusz Baranowski czy Dawid Sokołowski. Wielu zawodników pokazało dobrą dyspozycję w pojedynczych meczach. Rozczarowań indywidualnych nie było. Bardziej rozczarowaliśmy jako zespół w meczach z Sokołem Serock czy Żbikiem Nasielsk.
Wiemy, że w czasie zimowego okresu przygotowawczego, w drużynie doszło do kilku zmian kadrowych. Jak ocenia pan te transfery?
Po zakończeniu rundy jesiennej na pewno nie planowaliśmy, aż tylu zmian. Wynikły one z nieoczekiwanych odejść z klubu bądź rezygnacji zawodników. Do Nadnarwianki dołączyło aż siedmiu nowych graczy. Przy transferach mieliśmy dwa założenia. Wzmacniać się doświadczonymi zawodnikami z myślą o dłuższej współpracy. Wypożyczać młodych, rozwojowych zawodników, którzy potraktują Pułtusk jako trampolinę do gry w wyższej lidze. To się doskonale wpisało w kryteria zawodników, którzy do nas dołączyli. Odmłodziliśmy zespół, spojrzeliśmy na przyszłość i jednocześnie podnieśliśmy poziom sportowy drużyny. Uważam, że okienko transferowe było dla nas bardzo udane.
Wielkimi krokami zbliżają się rozgrywki ligowe rundy wiosennej, kończymy już zatem zimowy okres przygotowawczy. Proszę ocenić warunki treningowe w tym czasie.
Przede wszystkim muszę podziękować prezesowi Michałowi Sępławskiemu oraz kierownikowi Grzegorzowi Miłoszewskiemu za wzorową logistykę, jeśli chodzi o sprzęt do treningu. Trenując w dwóch różnych miejscach i poza klubem jest to nie lada wyzwanie. Zawodnikom, za trudy dojazdów, pracę w zimowej aurze o niestosownie późnych porach, ale przede wszystkim za zaangażowanie podczas wymagających treningów. Sztabowi szkoleniowemu za olbrzymią wartość merytoryczną i wzorową realizację powierzonych zadań. Wiadomo, że najlepiej byłoby trenować w Pułtusku, jednak brak odpowiedniej bazy treningowej i niesprzyjająca aura nam to uniemożliwia. Biorąc pod uwagę okoliczności, możliwości i problemy na jakie natrafialiśmy podczas treningów w Winnicy czy Nasielsku warunki treningowe oceniam na bardzo dobre. Dla mnie najistotniejszą sprawą było to, aby zespół mógł zrealizować założony plan treningowy. To się udało. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że wszyscy wykonali kawał świetnej roboty.
W tym czasie drużyna rozegrała również kilka sparingów, podczas których można było sprawdzić jej przygotowanie i możliwości. Jak wypadli na nich nasi piłkarze?
W sparingach stawialiśmy sobie cele zadaniowe, a nie wynikowe. Kładliśmy nacisk na poszczególne fazy gry i zadania z nimi związane. Zwracaliśmy uwagę na aspekty, które trenowaliśmy podczas danego mikrocyklu treningowego. Chcieliśmy, aby widoczne to było w naszej grze. Początkowo nie wyglądało to najlepiej, jednak z każdym tygodniem działania taktyczne, jak i przygotowanie motoryczne było na coraz wyższym poziomie. Tendencja naszej formy jest wzrostowa i zgodna z zaplanowanymi wcześniej działaniami. W najbliższą sobotę czekają nas jeszcze dwie próby generalne w postaci gier z Dębem Wieliszew i Lotniskiem Modlin. Większość zawodników będzie mogła przebywać na boisku w pełnym wymiarze czasowym i wtedy obiektywnie będziemy mogli ocenić ich przygotowanie do sezonu.
Po rundzie jesiennej, Nadnarwianka plasuje się na 10 miejscu w tabeli ligowej. To dość bezpieczna pozycja, gwarantująca raczej pozostanie w V lidze, ale nie dająca szans na awans. 18 marca odbędzie się pierwszy mecz ligowy rundy wiosennej. Jaki cel stawiany jest przed drużyną na nadchodzącą rundę?
Nie jesteśmy minimalistami i nie zadowoli nas samo utrzymanie w lidze. Postawiliśmy sobie w szatni cele wynikowe, z których na bieżąco będziemy siebie rozliczać. Jesteśmy ambitnymi ludźmi i pewnym jest to, że w każdym meczu będziemy walczyć o zwycięstwo. Chcemy rozwijać się zespołowo i indywidualnie, a taki proces będzie prowadził do budowania silnej drużyny na najbliższą przyszłość.
Na koniec pytanie o najmłodszych zawodników z kadry Nadnarwianki. Wielu z nich pokazało się na boisku z bardzo dobrej strony. Przyciągnęli także na stadion sporą grupę kibiców – ich rówieśników. Jak ocenia Pan młodych zawodników z Pułtuska?
Są to bardzo zdolni chłopcy, którzy pokazują, że jak tylko pracują systematycznie to są w stanie rywalizować o miejsce w pierwszym składzie. Rozwijają się pod każdym względem i bez problemów poradzili sobie z przejściem z piłki młodzieżowej do seniorskiej. Muszą być cierpliwi i cały czas dążyć do płynnego rozwoju, abyśmy mogli jeszcze częściej i w dłuższym wymiarze czasowym widywać ich na ligowych boiskach. Warto wspomnieć, że na treningi zapraszani są również zawodnicy rocznika 2008 Młodych Orłów Nadnarwianki. Pozwolę sobie również podziękować kibicom za tak wspaniałe wsparcie dla naszej drużyny. Jesteśmy z Was dumni i zapraszamy do wspierania nas również w najbliżej rundzie.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmowa z trenerem Pawłem Zacharskim ukazała się w Pułtuskiej Gazecie Powiatowej nr 11 (1229) z 14 marca 2023 roku